48 Dolnośląski Zlot Przodowników Turystyki Pieszej- 26-28 X 2012 Wleń
W roku 2012 Dolnośląski Zlot Przodowników Turystyki Pieszej odbył się w dniach 26-28 października we Wleniu. Organizatorem 48 Zlotu był Oddział PTTK „Ziemi Lwóweckiej” w Lwówku Śląskim. Na bazę zlotową wybrano Pałac Książęcy we Wleniu, którego właściciel pan Sławomir Osiecki szybko dostosował posiadany pałac do przyjęcia tak licznej grupy. Trasy zostały tak zaplanowane, żeby pokazać nie tylko te najważniejsze i najbardziej znane obiekty, ale także te mniej odwiedzane, a jakże ciekawe, czasami nawet wywołujące zaskoczenie wśród turystów. Mamy bowiem wśród naszych mieszkańców wielu ludzi pozytywnie zakręconych, którzy w realizowaniu swoich pasji stworzyli nowe, niespotykane do tej pory walory krajoznawcze. I właśnie takich ludzi i takie miejsca postanowiono pokazać podczas tegorocznego Zlotu.
Wieczorem pierwszego dnia podczas spotkania z właścicielem pałacu, w nastrojowej atmosferze (przy świecach) przedstawiono historię tego obiektu, a także jego losy powojenne. Obecnie Pałac Książęcy staje się miejscem rozpoznawalnym, miejscem do którego zaczynają zmierzać turyści, a także miejscem, w którym nowi właściciele, państwo Osieccy, znaleźli swój nowy dom. Bo przecież wiele zarówno pomysłów jak i działań jest zasługą Bożeny Osieckiej, która nie tylko wspiera w tych działaniach swojego męża, ale często jest głównym sprawcą tych poczynań. Dzięki prawie dziesięcioletnim wysiłkom pałac jest w dniu dzisiejszym jedną z wizytówek Wlenia. Szkoda tylko, że jego otoczenie nie bardzo pasuje do całości. Ale i to może zmieni się niebawem. Pojawiła się taka szansa. Państwo Osieccy remontując i odbudowując pałac starają się wszystkie prowadzone prace tak realizować by obiekt niczym nie różnił się od swojego wizerunku na starych widokówkach i zdjęciach, których dziesiątki zgromadzili w swojej bibliotece. W sobotni poranek ruszyliśmy na zaplanowaną trasę, świat na zewnątrz był już cały biały. Wszystko zostało zasypane śniegiem. Co prawda nie było zimno ale oto jesienna impreza, chyba po raz pierwszy w historii, stała się imprezą zimową. Nic jednak nie mogło przeszkodzić nam w realizacji planu. Ruszyliśmy do Pławnej, gdzie od kilku lat realizuje swoje pasje Dariusz Miliński, bardzo zdolny artysta, tworzący przede wszystkim obrazy ale także, niejednokrotnie zaskakujące rzeźby. Człowiek ten stworzył w niewielkiej wiosce miejsce zwane Zamkiem Legend Śląskich. W ciekawy sposób przekazuje treści legend związanych z tymi terenami ale także prowadzi tutaj warsztaty artystyczne. Niestety tym razem musieliśmy obejrzeć to miejsce na „sucho”. Okazało się, że nocne opady mokrego a więc bardzo ciężkiego śniegu zerwały linie energetyczne i w okolicy nie było prądu.
Na terenie Zamku Legend Śląskich w Pławnej Pan Dariusz, założył w górnej części wsi Muzeum Przesiedleńców i Wypędzonych mogliśmy w nim zobaczyć setki jeśli nie tysiące zgromadzonych tu, a tym samym uratowanych od zniszczenia eksponatów. Muzeum utworzono w domu rodziny Dittrich, znanej z wyrobu butów, dlatego można zobaczyć warsztat szewski. Pan Dariusz poznosił tu wszelkie znalezione przez siebie w okolicznych lasach rzeczy używane kiedyś w gospodarstwie domowym. Wiele eksponatów otrzymał czy odkupił od mieszkańców, którzy znaleźli je na strychach swoich domów. Ale sporo, zwłaszcza starych fotografii, otrzymał i wciąż otrzymuje od odwiedzających to miejsce dawnych mieszkańców, którzy widząc co zostało tu stworzone starają się dołożyć swoją cegiełkę do zgromadzonych już zbiorów. Zwłaszcza, że często starsze osoby rozpoznają na prezentowanych zdjęciach siebie lub swoją rodzinę. Trzeba powiedzieć, że mimo, iż muzeum dopiero powstało (otwarcie miało miejsce 26 maja 2012 roku) to już budzi wielkie zainteresowanie.
Kolejnym etapem był Lubomierz. Wszyscy byli pewni, że odwiedzimy Muzeum Kargula i Pawlaka. Nie pomylili się. Opiekujący się zbiorami pracownik zaprezentował nam zgromadzone eksponaty, ale także zaprosił nas do kina gdzie obejrzeliśmy urywki filmu „Sami swoi” kręcone w Lubomierzu. Niesamowite wrażenie sprawiło na wszystkich nowe Muzeum Habitów, w którym zgromadzono habity noszone przez zakonnice z różnych zakonów. Różniły się one oczywiście zarówno kolorami jak krojem. Ale także wielkością, bo np. inną długość miały te używane do modlitwy czy te typowo robocze. Pierwsze były bardziej „dostojne” drugie uszyto tak by nie przeszkadzały podczas wykonywania pracy. Ponieważ zgromadzone tu habity są wyświęcone usytuowano je tak by nie było możliwości ich profanacji. Dla chcących jednak zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie wisi przy drzwiach służbowy habit.
W zimowej scenerii przed Muzeum Kargula i Pawlaka w Lubomierzu. Zwiedzając kościół Wniebowzięcia NMP i św. Maternusa mieliśmy okazję podziwiać jego zarówno ogrom jak i niecodzienne piękno. Przez kilka ostatnich lat prowadzono tu prace renowacyjne. Aby zachować w pamięci zdarzenie noszące znamiona cudu pozostawiono w suficie mały otwór w miejscu, w którym pod koniec II wojny światowej wpadł pocisk. Dzięki temu, że nie wybuchł zniszczeniu uległo tylko sklepienie. Świątynia zaś pozostała nienaruszona. Następnie podjechaliśmy do miejscowości Kamień koło Świeradowa Zdroju w Szkolnym Schronisku Młodzieżowym „Halny” czekali na nas Iza i Wojciech Król (Prezes Oddziału Ziemi Lwóweckiej), którzy przygotowali poczęstunek. Mogliśmy skosztować pysznej kawy i ciasteczek. Sam obiekt obchodził niedawno 35-rocznicę działalności. Po chwili odpoczynku w tak miłym miejscu odwiedziliśmy Gryfów Śląski, gdzie oczywiście wybraliśmy się do najcenniejszego zabytku jakim jest kościół św. Jadwigi. Znajdują się w nim ołtarz z symbolami Cierpliwości, Roztropności, Nadziei, Sprawiedliwości i Miłości. Gdy jest on składany przybiera kształt monstrancji. W bocznej kaplicy znajduje się tu cało postaciowe epitafium członków rodziny Schaffgottschów. Jest tutaj także jedyny w swoim rodzaju strop pokryty ozdobami o motywach roślinnych wykonanych metodą sgrafitii.
Nadeszła pora na posiłek, na który dotarliśmy do Lwówka Śląskiego. Jest to miasto z zachowanymi prawie w całości murami miejskimi. Najpiękniejszym jednak obiektem jest ratusz nie mający sobie równych, poza tym we Wrocławiu. Pierwszy obiekt zbudowano trzykrotnie większy niż we Wrocławiu. Później jednak oba miasta podejmowały prace przy kolejnych rozbudowach. W ratuszu obejrzeliśmy wystawę agatów zorganizowaną jako pokłosie Lwóweckiego Lata Agatowego, które odbyło się tu już po raz piętnasty. Tak pięknych kamieni nie widzieliśmy już dawno. Dalej oprowadził nas Michał Mruk pracujący w miejscowej informacji turystycznej. W sumie trzeba powiedzieć, że ani loch głodowy ani sala tortur nie wzbudziły takiego zainteresowania jak sala ślubów powstała specjalnie do oprawy tak doniosłej uroczystości. Ślub bowiem jest wejściem w nowe życie. Dlatego ówcześnie rządzący zdecydowali o powstaniu tej sali. Zadbano oczywiście o stosowny wystrój. Znajduje się tutaj wizerunek dziewczyny, która ponoć wciąż szuka swego kochanego i gdy jakaś para młoda wchodzi tutaj ta nie spuszcza oka z pana młodego. Kiedyś nowożeńców wypuszczano przez wąskie drzwi znajdujące się w bocznej ścianie. Miało to wyłonić tego kto będzie głową domu. Zbyt często dochodziło jednak do kłótni więc zakazano tego i od tej pory nowożeńcy opuszczają urząd w zgodzie. Niestety zaniechano także dobrego zwyczaju dotykania splecionych dłoni pary książęcej na umieszczonej po drugiej stronie korytarza płycie nagrobnej z XIV wieku. Aby jednak ukazać jak wielkim uczuciem jest miłość możemy zobaczyć umieszczoną w sali o wyjątkowym sklepieniu zwanym władysławowskim, rzeźbę przedstawiającą strażnika miejskiego i jego wybrankę. Gdy mieszkańcy grodu nie chcieli zgodzić się na ich związek uważając go za niegodny, ci rzucili się z wieży ponosząc śmierć. Pokazali tym samym, że prawdziwa miłość, gdy zabrania się jej, warta jest poświęcenia życia. Po powrocie do pałacu okazało się, że prądu nie ma także w tej części Wlenia. Dlatego zaplanowane obrady rozpoczęły się przy świecach. Przypomniano wszystkim przebieg głównych imprez pieszych na terenie Dolnego Śląska w mijającym roku. Były to: styczniowa Narada Turystów Pieszych, Spotkanie Na Szlaku, Ogólnopolski i Dolnośląski Zlot Przodowników TP, Ogólnopolski Wysokokwalifikowany Rajd Pieszy. Oczywiście wszystkie te imprezy zostaną powtórzone w roku następnym. Ogólnopolski Zlot PTP odbędzie się w Gdańsku, OWRP w Górach Świętokrzyskich, Styczniowa Narada w Jaworze, Zlot Dolnośląski zorganizuje Koło Ducha Gór w Dusznikach zrzeszone w Oddziale w Kłodzku, Spotkanie Na Szlaku odbędzie się w Lubinie .Prowadzący spotkanie przewodniczący Dolnośląskiego Zespołu Turystów Pieszych Henryk Antkowiak przypomniał o jubileuszu 60-lecia Komisji Turystyki Pieszej ZG PTTK jaki przypada w tym roku. Uroczystości centralne z tej okazji odbędą się 1 grudnia 2012 roku w Warszawie. Ustanowiono także odznakę 60-lecia KTP. Przypomniał również, że w przyszłym roku odbędą się wybory zarówno do władz PTTK jak i poszczególnych komisji, w tym Komisji Turystyki Pieszej. Ponieważ zasadą jest, że wyróżnienia nadawane przez KTP wręczane są tylko obecnym na imprezie skorzystano z faktu obecności kilku działaczy i wręczono im zaległe dyplomy. Wręczono także legitymacje przodownickie. Najważniejszym momentem było przekazanie laski zlotowej przedstawicielowi Jawora, gdzie spotkamy się w roku przyszłym.
Następnego dnia pojechaliśmy na zaporę w Pilchowicach. Większość z nas jeszcze nie oglądała tego miejsca w takiej scenerii. Na tamie zawieszono w lecie nową tablicę z okazji 100-lecia budowli. Jadąc wąską drogą musieliśmy usuwać wywroty leżące na asfalcie. Nie narzekaliśmy jednak. Było to dla nas nawet ciekawe. Ze względu na trudne warunki Komandor Zlotu podjął decyzje o rezygnacji ze spaceru przez Dziki Wąwóz. Mogłoby to mieć fatalne skutki. Dlatego od razu podjechaliśmy pod pałac Lenno. Chociaż nie obyło się bez problemów. Drugi autobus omijając drzewo zjechał na pobocze i nie mógł już podjechać pod górę. Wszelkie próby pokonania tego odcinka kończyły się paleniem opon. Udało się to dopiero po cofnięciu i nabraniu rozpędu. Na szczęście była to już ostatnia górka na trasie.
We Wleniu podziękowaliśmy naszym kierowcom i ruszyliśmy na pieszy spacer po mieście. Obejrzeliśmy krzyż pokutny. Niestety ciekawszy krzyż stojący przy ścieżce na zamek był poza naszym zasięgiem. A szkoda bo podczas zorganizowanej tu Biesiady Pokutnej uczestniczący w niej Bracia naprawili złamany krzyż nawiercając dziury i wkładając w nie stalowy bolec, a następnie stosując zaprawę klejową scalili obie części. Naprawa była skuteczna i do dzisiaj nic się złego z krzyżem nie dzieje. W kościele parafialnym spotkaliśmy księdza spieszącego, by odprawić mszę w kościółku przy zamku. Podeszliśmy pod klasztor Elżbietanek, które prowadzą tu sanatorium i obok miejsca upamiętniającego walki o miasto za czasów napoleońskich dotarliśmy do pałacu.
W zlocie z naszego Oddziału wzięli udział zaangażowani PTTK-owcy: Grażyna Bartkowiak, Ryszard Pruchniewicz i Zenon Pilarczyk. Zabraliśmy po drodze kol. Jana Krzywokulskiego prezesa Koła PTTT „WŁÓCZĘGA w Jasieniu.
Szkoda, że zapowiedziano, iż od następnego roku, pierwszeństwo udziału w Zlotach będzie przysługiwało turystom z Dolnego Śląska.