Pech towarzyszy polskim kolejom, ale nie Luzakom!

Zarząd GKR „LUZ” zaplanował na 4 sierpnia atrakcyjną wycieczkę kolejowo-rowerową do Zielonej Góry. Nina P. sporządziła listę chętnych ( 9 osób, wśród nich jeden sympatyk klubu). Cała grupa punktualnie, tj. o 9.20 zjawiła się na swoich jednośladach na przystanku kolejowym w Gubinie. Gdy z utęsknieniem wypatrywany (spóźniony) pociąg nadjechał, okazało się, że nie możemy wsiadać, bo… raczej nie dojedziemy do celu. Dlaczego? Skład jest w kiepskim stanie i wciąż się psuje. Co ja z wami zrobię w środku lasu? – pytał retorycznie kierownik pociągu.
Cóż czynić? Trzeba było zapomnieć o zwiedzaniu Ogrodu Botanicznego, skansenu w Ochli czy Pałacu w Zatoniu! Do domu jeszcze nie chcieliśmy wracać, więc nieoceniony Stanisław zadeklarował po raz kolejny, ze poprowadzi nas po niezawodnych ścieżkach naszych sąsiadów zza Nysy Łużyckiej. Udaliśmy się najpierw do Żytowania. Tu zatrzymaliśmy się, by zjeść lody i napić się kawy. W dobrych nastrojach, żartując trochę z polskich kolei, a trochę z naszych planów (mieliśmy przemierzać trasę „Zielona Strzała”) oraz ciesząc się dobrą pogodą, udaliśmy się w kierunku Coshen, potem do Wellmitz. Tam znów zatrzymaliśmy się, bo naszą uwagę zwrócił krzyż pokutny – znak jakiejś dawnej zbrodni (krzyże pokutne wznosili zabójcy w miejscu, gdzie dokonali zbrodni).  Kolejne etapy naszej przejażdżki to Steindorf, Coshen, Kiessee Bresinchen, Guben. Na ostatnim odcinku przewodzenia grupie podjął się Adam. Jakąż miłą niespodziankę nam sprawił! Zaprosił do swojego ogrodu! Mogliśmy w nim podziwiać piękne kwiaty, troskliwie pielęgnowane drzewa i krzewy oraz dziesiątki najróżniejszych przedmiotów. Wiele z nich ma wartość historyczną. Adam i jego gościnna Małżonka przygotowali poczęstunek i…dach nad nasze głowy, bo w międzyczasie rozpadał się deszcz. Na rozmowach i podglądaniu bociana, który ma swoje gniazdo w pobliżu gościnnego domu Adama bardzo miło upłynął nam czas.
To był udany dzień! Pokonaliśmy trasę 40 km. Pogłębiliśmy integrację! Postanowiliśmy, że Zieloną Górę – miasto szczęśliwych ludzi – odwiedzimy innym razem.
Teresa Zajkowska

Możesz również polubić…