ŻEGNAMY SEZON TURYSTYCZNY 2018r
Wjeżdżamy w „Krainę Polodowcową nad Odrą”- do Geoparku w Moryniu. Prace w Transgranicznym Geoparku w Moryniu rozpoczęły się w 2009r. Teraz połowa listopada i my go zwiedzamy. Pora całkiem przyzwoita jak przystało na gubińskich petetekowców, którzy twierdzą, że nie ma złej pogody jest tylko źle ubrany człowiek. Mamy szczęście bo tylko lekka mżawka, zaś wspaniałe włochate zwierzęta (nie z plastiku)w naturalnej wielkości z epoki lodowcowej(czyli około 15000 lat temu)dostojnie prezentują się w żółtobrązowych szeleszczących liściach.
Fotografujemy się więc zawzięcie z mamucia matką Gosią i jej synkiem Morynkiem, niedźwiedziem jaskiniowym, tygrysem szablozębnym. Jest też ogromny łoś, jeleń i nosorożec. Przy każdym z dziesięciu, wmurowano w nawierzchnię tablice opisujące dane tego zwierza z naturalnej wielkości tropami. Spacer Aleją Gwiazd Plejstocenu wzdłuż jeziora kończący się na zagospodarowanej plaży z gastronomią ,jest dużym wabikiem nie tylko dla mieszkańców, ale licznych turystów wypoczywających tu latem. O gdybyż coś takiego-naturalnie o innej tematyce, zrobić w Gubinie- rozmarzam się zawsze jak tylko widzę inicjatywę wykorzystującą właściwości danej miejscowości.
Samo miasteczko Moryń położone na półwyspie, średniowieczny słowiański gród, w pierścieniu murów obronnych, uwodzi nas nie tylko historią, ale współczesnym wyglądem. Ale zanim do niego dotrzemy blisko czteredziestoosobową grupą, zwiedzamy po drodze Sarbinowo, Chojnę, Chwarszczany. Z Gubina jedziemy przez Niemcy(okazuje się ,że dużo bliżej) w kierunku Kostrzyna. Gwoli ścisłości poruszamy się szlakiem Templariuszy. Zaczynamy od Sarbinowa, którego przez prawie 100 lat zakon był właścicielem(od 1232r) Po nich krótko bo tylko 4 lata władali nim margrabiowie brandenburdzcy, po nich przez 222 lata zakon Joanitów. Po czym powrócił do margrabiów na całe 405 lat był własnością królów Prus i państwa niemieckiego, aż do 1945r,. Miejscowość Chwarszczany, kolejna do której docieramy, była bardzo ważna dla Templariuszy, bowiem pod koniec XIII w mieściła się tu ich komandoria.
W Chojnie(1244r)podziwiamy Kościół Mariacki, klasztor Augustianów, ratusz miejski, potężne obwarowania i bramy miejskie.
Pełni wrażeń zmierzamy do Bielina gdzie czeka na nas nocleg w Dworku w Stadninie Koni i uroczysta kolacja z zabawą andrzejkową. Trochę na wyrost, ale warunki sprzyjające no i okoliczności. W sali z ładnym wystrojem z nagłośnieniem ,możemy zaśpiewać „sto lat” naszemu Andrzejowi, chociaż w wypadku tego Andrzeja trzeba będzie zmienić liczbę na dużo większą, bo sto to za mało na taką kondycję. Od 30 lat jest pierwszym tancerzem na każdym parkiecie i ostatni z niego schodzi. Naturalnie jak zawsze przy gitarze Krzyśka „drzemy mordy”(powiedzenie śp.. Chlebnego)do późnych godzin nocnych. Andrzejkowa noc bywa krótka, ale my zaprawienie w tego typu bojach,nazajutrz dziarsko zbieramy się do dalszego zwiedzania.
Cedynia- najbardziej wysunięte miasto w Polsce w zachodniej części pasa Pojezierza Zachodniopomorskiego. Miasto stare, bo już w VII-VIw p.n.e., powstało tu osiedle obronne kultury łużyckiej. Miasteczko(1600 mieszkańców) najbardziej kojarzy się ze zwycięską bitwą jaka stoczyli Mieszko I i jego brat Czcibor(972r).
Dalsze losy grodu były burzliwe. Najpierw sprzedane Zakonowi Krzyżackiemu, odsprzedane Brandengurgii Fryderykowi II. Potem w trakcie „Wojny Trzydziestoletniej” zajęte przez Szwedów. Potem zajęli go Prusacy, a w 1972r władze PRL dla upamiętnienia tych ziem jako polskich- wybudowały w rocznicę milenium bitwy na wzgórzu Czcibora pod Cedynią-Pomnik Polskiego Zwycięstwa nad Odrą. Jednym słowem Cedynia wbrew swojej woli, jak panna lekkich obyczajów, przechodziła z rąk do rąk, podkreślając obiegową opinię, że polityka to słowo będące w częstym użyciu na pięć liter.
Niewątpliwie hitem wycieczki było zwiedzanie podnośni statków(w drodze powrotnej przez Niemcy)w Schiffshebewerk-Niderfino. Śluza windowa na Kanale Odra-Hawela, zbudowana w latach 1927-1934. Różnica między dolnym a górnym odcinkiem kanału wynosi 36m. Różnicę tę statki pokonują w wypełnionej wodą wannie, która jest podnoszona lub opuszczana za pomocą czterech mechanizmów ząbkowych. Zastosowano również przeciwwagi połączone z wanną za pomocą lin.
Tego nie da się opisać. To trzeba zobaczyć. Podnośnia ma już 80 lat dlatego obok buduje się nową po uruchomieniu której stara podnośnia ma zakończyć żywot w 2025r. >Wielu z nas, a w tym ja, może by nigdy tego mechanizmu nie zobaczyła, gdyby nie uczestnictwo w peteteku.
Za sprawne zorganizowanie wycieczki ,świetną zabawę, cały worek wrażeń- należą się duże brawa Grażynie Dymarczyk i wszystkim którzy jej pomagali. Byle do wiosny i nowych wojaży.
Kaśka Janina Izdebska