A JA GONIĘ SWE MARZENIA!

Jest piątkowe popołudnie. Wyjeżdżamy spod siedziby PTTK w Gubinie trzydziestosiedmio osobową grupą. Jedziemy zdobywać izerskie szczyty, pomęczyć się, pośpiewać, a nade wszystko pobyć ze sobą, czyli z takimi samymi miłośnikami przygód. Za trzy dni pierwszy dzień wiosny i to widać, słychać i czuć na całej lubuskiej ziemi.

-O śnieg!! – cieszymy się jak dzieci przed Świeradowem, który jest naszą sypialnią i bazą wypadową. Na dodatek jeszcze siąpi drobny deszczyk. -Jutro będzie lepiej – wzajemnie się pocieszamy.

Przyjemny pensjonat wita nas wygodnymi pokoikami i jadalnią na parterze, gdzie możemy do późnej nocy i do woli „drzeć pyski”- jak to wdzięcznie określał nieodżałowany, nie żyjący Stefan Chlebny. Dla niewtajemniczonych – chodzi o chóralny śpiew, przy akompaniamencie gitary niestrudzonego Krzyśka.

Rano po śniadaniu spotykamy się z przewodnikiem, który ma nas poprodzadzić górskim szlakiem. Na Halę Izerską wjeżdżmy gondolą (nowość). Śniegu pod dostatkiem tj. miejscami do kolan, za to widoczność w zamglonym powietrzu do 2 metrów. – Będzie słońce, mam okulary słoneczne- demonstruje optymistycznie Grażyna. Kilka osób przytomnie ocenia sytuację i postanawia wrócić w dolinę, bowiem organizm często starzeje się łącznie z petetekowskim stażem i nie dla wszystkich są takie śnieżne wygibasy.

Pozostała grupa idąc gęsiego, dzielnie brnie w śniegu dwudziesto kilometrową trasą, która w tych warunkach zda sie nie mieć końca. Jednej uczestniczce wysiadają kolana, a nogi odmawiają posłuszeństa.

Wieczorem maksymalnie zmęczona grupa po krótkim odpoczynku siada do wspólnej kolacji i niestrudzenie „drze pyski” do późnej nocy.

A w niedzielę Wodospad Szklarka i Zamek Chojnik, w zupełnie innej wczesno wiosennej scenerii. Już parę kilomentrów za Szklarską Porębą ani grama śniegu. – jak to możliwe- znowu dziwimy się jak dzieci.

Jeszcze tylko tradycyjny pstrąg na trasie w postaci obiadu i powrót do Gubina.

Wspaniała odprężająca wycieczka, tym razem pod batutą Iwony. Zgrana liczna turystyczna grupa o różnym przekroju socjalnym i wiekowym, pokazuje, że oprócz codziennych kłopotów i kłótni polityków, jest jeszcze normalne życie w społeczeństwie. Dzięki właśnie takim organizacjom jak oddział PTTK w Gubinie za niewielkie pieniądze można zwiedzić nie tylko okolice, ale i kraj a nawet wyjechać poza jego granice. Wystarczy tylko „turystą się urodzić ” i „gonić swoje marzenia”

Kaśka Janina Izdebska

Zdjęcia Roberta Tomczaka z wycieczki oddziałowej do Świeradowa 18-20 marca 2011r.

Możesz również polubić…