Kulig
„Nie wiadomo, kiedy kuligi weszły w zwyczaj, ale wiadomo, że były największą wiejską rozrywką karnawałową. Gloger podaje, że „była była to zabawa zapewne tak dawna, jak dawno zasiały się gęściej dworki i dworki szlacheckie na równinach Wielko i Małopolski”.
Kulig był niegdyś zabawą wyłącznie stanu wyższego – szlachty i magnatów. Polegał na odwiedzaniu się sąsiadów w całej okolicy. Musiał być wcześniej bardzo starannie obmyślony, trzeba było ustalić kolejność odwiedzin, przygotować domy na przyjęcie z noclegami coraz większej liczby gości, zaopatrzyć spiżarnię i piwniczkę.
„Nietrudny był wybór domów, do których zjechać miano- podaje Oskar Kolberg – bo cały powiat, całe nieraz województwo, żyło z sobą jako jedna rodzina szlachecka (…) Otwartością i miłością sąsiedzką stało dawne nasze życie, uprzejmością i gościnnością wszelka zabawa””.*
Oto historia polskich tradycji.
A w obecnych czasach kulig jest najczęściej imprezą kilkugodzinną, już rzadko spotykaną.
Ale, sprzyjająca aura zimowa pozwoliła na zorganizowanie 10 stycznia 2009 r. kuligu przez turystów z Oddziału Miejskiego PTTK w Gubinie.
Miejscem zbiórki była stanica wodna PTTK w Kosarzynie nad Jeziorem Borek. Koni użyczył Adam Zając z Łomów. Zabawa była przednia . Zainteresowanie duże. By wszyscy mogli poznać piękne okolice z zimowych sań, musiały się odbyć dwie tury objazdu po okolicznych lasach. Na zakończenie było ognisko i ciepły posiłek oraz odrobina gorącego grzańca, który przyrządził Franek Sałandziak. Organizatorom gratulujemy pomysłu. *Hanna Szymanderska – Polskie Tradycje Świąteczne, Świat Książki, Warszawa 2003 r.