WYCIECZKA W RYTMIE COUNTRY

Czterema samochodami udaliśmy się 12 sierpnia do Wolsztyna na „13 Festiwal Czyste Country.”
Po drodze odwiedziliśmy wieś Chobienice gdzie obejrzeliśmy ruiny największego w Wielkopolsce pałacu Mielżyńskich. Wieś historycznie należała do Wielkopolski, ma metrykę średniowieczną i jest notowana od XIV wieku. Po raz pierwszy wymieniona została w 1394 jako Chobenicz. Miejscowość była wsią szlachecką należącą w XV wieku do lokalnej szlachty wielkopolskiej: Chobienickich, Oganków i Blosów herbu Wadowicz. W 1909 roku była to wieś rycerska, a właścicielem był hrabia Maciej Mielżyński.

Nas najbardziej interesował Pałac w Chobienicach, który zbudowany został w stylu barokowym przed 1765 rokiem i w końcu XVIII w.


Za swojej świetności należał do najokazalszych w Wielkopolsce. Jego projektantem był Adam Stier. Była to dwupiętrowa budowla z wybrukowanym podwórzem i trzema symetrycznie umieszczonymi bramami wjazdowymi. W XIX wieku pałac został przebudowany w stylu klasycystycznym, wtedy też powstał portyk z czterema kolumnami doryckimi podtrzymującymi fronton, zawierający herb Nowina Mielżyńskich.
Pod portykiem w architrawiu (belkowaniu) napis „Nie sobie, lecz następcom”. Dookoła rozciągał się okazały ogród z cieplarniami i oranżeriami oraz 18-hektarowy park. W pałacu pod opieką swej babci, Wirydiany Mielżyńskiej, spędzili kilka lat dzieciństwa Edward Raczyński i jego brat Atanazy. W tutejszym pałacu toczy się akcja tragikomedii Jacka Kowalskiego „Historia o Gogolewskim” (2001). Szkoda tylko, że tak okazały pałac został doprowadzony do ruiny. W dobrym stanie zachował się jedynie budynek oficyny, wybudowany na początku XIX.


W parku znajdują się pozostałości gródka stożkowatego, na którym w średniowieczu na kopcu istniała prawdopodobnie rycerska wieża mieszkalna właściciela Chobienic. Podziwialiśmy okazałe platany i inne drzewa w zaniedbanej części parku. Niedaleko pałacu znajduje się barokowy kościół parafialny pw. św. Piotra w Okowach, który też obejrzeliśmy.


Wzniesiony z fundacji Józefa Mielżyńskiego w 1778 r., a konsekrowany w 1783 roku. W latach 1928-30 przeprowadzono jego rozbudowę. Wówczas do nawy dobudowano od zach. transept i prezbiterium, po jego pn. stronie – kaplicę, po pd. – zakrystię. We wnętrzu przedłużono chór muzyczny we wsch. części nawy i wsparto go na dwóch filarach. W latach 2009-2012 przeprowadzono gruntowny remont kościoła i jego otoczenia. Odnowiono elewacje, zmieniono pokrycie dachu. Teren otaczający kościół pokryto kostką kamienną, po stronie zach. oddzielono go od drogi ogrodzeniem. Wnętrze barokowe z około 1780 roku.

Stąd przejechaliśmy do niedaleko położonej „Ostoi Chobienice”, która była kiedyś folwarkiem należącym do właścicieli pałacu.

Do folwarku należała rządcówka z 1 połowy XVIII wieku. Dziś „Restauracja rządcówka” oraz okazały spichrz z 2 połowy XIX wieku o dachu mansardowym ze świetlikami, w który dysponuje 24 pokojami hotelowymi. W piwnicy można zdegustować najlepsze rodzaje wihsky. Od szosy wolsztyńskiej wiedzie do folwarku aleja starych kasztanowców. Dawna stajnia, w której hodowano konie między innymi dla wojska, to dziś basen i SPA oraz 10 apartamentów. W stodole zaaranżowano salę balową, w której odbywają sie dziś przyjęcia na 300 osób oraz liczne sale konferencyjne. Natomiast budynek gorzelni to 19 komfortowo urządzonych pokoi i apartamentów oraz kaplica.

Z umiłowania natury, szacunku do ziemi i dobrze pojętej wiejskości narodziło się to unikalne miejsce, które polecamy. Spędziliśmy w Restauracji Rządcówka miłe chwile racząc się specjałami kuchni.
Będąc tam otrzymaliśmy telefoniczną wiadomość, że przejazd zabytkowym pociągiem, na który mieliśmy wykupione bilety nie odbędzie się z powodu jak nam podano zagrożenia pożarowego. Postanowiliśmy w zamian udać się do Parowozowni Wolsztyn, by ją zwiedzić. Po rozmowie z wpuszczającym wejście dla całej grupy było darmowe.

Dla pasjonatów kolejnictwa i techniki kolejowej jest to frajda przenieść się w inną epokę transportową.
Po zwiedzaniu przejechaliśmy do centrum Wolsztyna i udaliśmy się na obiad. Najedzeni i w doskonałych humorach, spacerowym krokiem doszliśmy do parku miejskiego gdzie odbywał się międzynarodowy festiwal country z wykonawcami z Polski i USA.

Słuchając m. in. występów Michaela Lonstara, Randy Thompsona i zespołu Coda „próbowaliśmy” tańczyć country (musimy poćwiczyć) i bawiliśmy się w festiwalowych kowbojskich klimatach. Co dobre szybko się kończy i wieczorem, lekko zmęczeni ale pełni pozytywnych wrażeń z tej eskapady, wróciliśmy do Gubina. Wszystkim, którzy uczestniczyli w tej wyprawie serdecznie dziękujemy za zainteresowanie i miłą atmosferę.

Helena Lech i Ewa Dąbek

Helena Lech i Ewa Dąbek

Możesz również polubić…