Wędrujący Gubinianie
Dla nas gubińskich petetekowców faktyczna jesień zaczyna się ogłoszeniem oddziałowej wycieczki kończącej sezon. W tym roku był to przełom września i października, a że nie może być nic piękniejszego od jesieni w górach- padło na Góry Sowie. Z ich całym dobrodziejstwem, bo oprócz widoków możemy na Dolnym Śląsku zobaczyć więcej pałaców i zamków niż w francuskim regionie nad Loarą. Są one o niebo bardziej tajemnicze i kto wie czy nie piękniejsze.
Na szczycie wzgórza Chojna jak gdyby strzegąc granicy między Górami Sowimi a Wałbrzychem wznosi się przepięknie położony Zamek Grodno. W jego dziejach historia miesza się z legendą. Od niepamiętnych czasów na zamku pojawia się Biała Dama. Nikt nie wie dokładnie co to za tajemnicza zjawa. Legenda mówi, że to piękna dziewczyna, którą na zamku ujrzał syn burgrabiego, no i oczywiście od razu się zakochał. Ona doprowadziła go do studni w której zniknęła. Zakochany młodzieniec(mój Boże, kiedyś to kochali!) wskoczył za nią. Nie wiem tylko dlaczego teraz tylko ona objawia się o północy turystom.
W jednym z lochów zamku można zobaczyć szkielet, który ma być pozostałością pięknej kasztelanki Małgorzaty. Ojciec jak to zawsze bywa, chciał ją dobrze wydać za mąż. Ona kochała biednego giermka i kiedy bezwzględny ojciec sprowadził na zamek bogatego ale starego kupca, ona w dniu ślubu zepchnęła pana młodego z murów zamku. Ojciec nie przyjął do wiadomości, że był to nieszczęśliwy wypadek i skazał córkę na śmierć głodową poprzez zamurowanie w lochu(teraz by mu ten numer nie przeszedł).
Pałac Jedlinka, kolejny jaki zwiedzamy co prawda nie ma szkieletu, ani Białej Damy, ale za to przy pałacu całkiem sprawnie funkcjonuje browar. Już sam napis wywołał radosne poruszenie naszej czterdziestoosobowej grupy. Nie było jednak „zmiłuj”, trzeba było najpierw zwiedzić pałac, by potem w stylowym lokalu browaru, raczyć się czterema na miejscu warzonymi gatunkami piwa. Sam pałac wybudowany w XVII w jako barokowy dwór. Po wojnie składano w nim pegeerowskie siano. W 2004r wraz z terenem kupił go prywatny właściciel. Odrestaurował kilka sal dla zwiedzających, kupił wyposażenie. Jak nie trudno się domyślić browar pozwala utrzymać tak ogromny obiekt, a dla mocno spragnionych tuż przy nim otwarto hotel, co zdecydowanie zwiększa bezpieczeństwo na drogach.
No dość już o dziewicach i przyjemnościach, albowiem masyw Gór Sowich kryje pod ziemią miasto. Podziemne Miasto Osówka miał być ostatnią kryjówką Hitlera, a także zdaniem naukowców, którzy nie są do końca zgodni co do przeznaczenia, albo terenem cudownej tajnej broni, albo miejscem ukrycia skarbów III Rzeszy, a może czymś innym? Brak skradzionych dokumentów, które podobno są w archiwach byłego Zw. Radzieckiego uniemożliwia dokładne określenie. Imponujący system betonowych korytarzy ciągnących się prze wiele kilometrów(myśmy zwiedzili 1,5 km) umocnień i hal, zbudowali więźniowie z obozu koncentracyjnego Gross-Rosen. Dwadzieścia tysięcy osób umarło z głodu, chorób, zimna. Opisałam tylko mały wycinek naszej wędrówki pełnej doznań i nowych wiadomości, której sprawcami byli Ewa, Ela, Rysiek z prezeską Grażyną.
Dwa razy w roku „częstuję” naszych czytelników relacją z wojaży petetekowskich Gubinian, by zachęcić pozostałych do zwiedzania pięknej naszej ”Polski całej, pięknej żyznej i niemałej.”
Kaśka Janina Izdebska